W listopadzie 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, ale o jej kształcie w znacznej mierze zdecydowały wydarzenia następnych miesięcy. Listopadowa euforia szybko minęła, a Polacy musieli stawić czoła nie tylko wyzwaniom wynikającym z wielkiej polityki, ale także kłopotom dnia codziennego. Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że nie podołają wyjątkowemu zadaniu, jakim była budowa nowego państwa. Następstwa wojny, dezorganizacja życia społecznego, bieda, różnice wynikające z porozbiorowego dziedzictwa były trudnym sprawdzianem dla całego społeczeństwa. A jednak się udało! Powołano organy władzy, przeprowadzono wybory do Sejmu Ustawodawczego, utworzono policję państwową oraz terenowe oddziały administracji i sądownictwa. Zorganizowano armię, która już w kolejnym roku miała przejść próbę decydującą o być albo nie być młodego państwa. Profesor Andrzej Chwalba przygląda się zagadnieniom politycznym i procesom społecznym w roku, który - choć pozostaje w cieniu podręcznikowego 1918 - w znacznej mierze przesądził o rzeczywistym kształcie II Rzeczpospolitej.
Pierwsza połowa 1929 roku. Poznań na kilka miesięcy staje się stolicą Polski w związku z odbywającą się tam Powszechną Wystawą Krajową, podsumowującą dorobek i możliwości odrodzonej Rzeczypospolitej. Nadkomisarz Jerzy Drwęcki, jak wszyscy, planuje urlop, by zwiedzić PWK razem z oczekującą dziecka żoną Marią. Nie przypuszcza, że trafi do Poznania znacznie szybciej i na o wiele dłużej, niż zamierzał. Rutynowa sprawa, którą z nudów odbiera podwładnemu, ma - jak się okazuje - drugie, niezwykle grząskie dno. Błyskotliwa kariera Drwęckiego jest zagrożona. Nawet zaprzyjaźniony pułkownik Wieniawa-Długoszowski tym razem ma za krótkie ręce. Na domiar złego wychodzi na jaw mroczna tajemnica sprzed 30 lat, dotycząca kręgu krakowskich przyjaciół Stanisława Przybyszewskiego. Tadeusz Boy-Żeleński, chociaż cała Polska z zachwytem lub oburzeniem nuci jego Słówka, ma coraz mniej powodów do śmiechu.Lewandowski zrywa ze stereotypem wypalonego, chandlerowskiego bohatera, na którego czekają w domu tylko niedopita butelka whisky i niezapłacone rachunki. Nadkomisarz Drwęcki po godzinach pracy, spędzonych na badaniach marginesów życia, wraca w sam jego środek, w oko rodzinno-towarzyskiego cyklonu.
UWAGI:
Na okł.: Morderca doskonały w międzywojennym Poznaniu.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
W dziejach narodów są chwile, gdy trzeba zacisnąć zęby i iść na bolesne koncesje. Ustąpić, aby ratować państwo przed zniszczeniem, a obywateli przed zagładą. W takiej sytuacji znalazła się Polska w 1939 roku. Piotr Zychowicz konsekwentnie dowodzi w tej książce, że decyzja o przystąpieniu do wojny z Niemcami w iluzorycznym sojuszu z Wielką Brytanią i Francją była fatalnym błędem, za który zapłaciliśmy straszliwą cenę. Historia mogła się jednak potoczyć inaczej. Zamiast porywać się z motyką na słońce, twierdzi autor, powinniśmy byli prowadzić Realpolitik. Ustąpić Hitlerowi i zgodzić się na włączenie Gdańska do Rzeszy oraz wytyczenie eksterytorialnej autostrady przez Pomorze. A następnie razem z Niemcami wziąć udział w ataku na Związek Sowiecki. 40 bitnych polskich dywizji na froncie wschodnim przypieczętowałoby los imperium Stalina. Czy w 1939 roku na Zamku Królewskim w Warszawie należało podpisać pakt Ribbentrop-Beck?
UWAGI:
Bibliogr. s. 347-353. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Nadkomisarz Jerzy Drwęcki usiłuje pogodzić obowiązki młodego ojca z obowiązkami zawodowymi. Na przeszkodzie stają mu jednak przebudzone wojenne demony. Podwładni odmawiają posłuszeństwa, a surowe decyzje personalne tylko pogarszają sytuację. Wreszcie ofiarą makabrycznego morderstwa pada bliski współpracownik nadkomisarza. Wykrycie zabójcy policjanta staje się kwestią honoru... Trop prowadzi do Łodzi. W tym mieście jak z koszmarnego snu okazuje się, że sprawa wyglądająca początkowo na mord rytualny ma kolejne, coraz mroczniejsze dna. Zabójca jawi się istotą nie z tego świata. Śledztwo komplikują lokalne powiązania polityczno-gangstersko-kabalistyczne. Drwęcki tym razem jest "mocnym człuwiekiem z Warszawy" - jedno chcą go zaszantażować i wykorzystać, drudzy dobić z nim targu, inni zamordować. Tylko co robić w sytuacji, gdy nie można zaufać nawet własnemu rozumowi? Nadkomisarzowi przychodzą z pomocą poeta Julian Tuwim, rezolutna żydowska nastolatka Bajle, która chciałaby zostać rabinem, oraz absolutnie niezawodna w sytuacjach wymagających kobiecej intuicji babcia Irena. Razem odkrywają kulisy dramatu zrodzonego z rozpaczy i samotności.
UWAGI:
Na okł.: Demoniczna sprawa nadkomisarza Drwęckiego w przedwojennej Łodzi. Nazwa Grupy Wydaw. Publicat w cop.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Maria wywołała skandal bez precedensu. Prezydent Polski poślubił młodszą o 28 lat kobietę. I to kogo! Żonę własnego adiutanta i sekretarkę swojej pierwszej małżonki, która zmarła zaledwie kilka miesięcy wcześniej! Michalina w młodości własnoręcznie konstruowała bomby i dobrze wiedziała, czego oczekuje od życia. Gdy jej mąż odrzucił propozycję objęcia urzędu prezydenta, wystarczył jej jeden telefon. Natychmiast zmienił zdanie i potulnie zgodził się na wszystko. Mąż rewolucjonista porzucał Marię na długie miesiące. Ona nie zamierzała przejmować się rolą pierwszej damy. Zawsze i każdemu mówiła prawdę prosto w oczy. Czy to jej scysja z adiutantem marszałka Piłsudskiego doprowadziła do zamachu stanu i rozlewu krwi? Pierwsze damy II Rzeczpospolitej. To one uosabiały magię, czar i elegancję dwudziestolecia międzywojennego - Polski utraconej dla nas na zawsze. "Każda z trzech prezydentowych II Rzeczpospolitej - zarówno Maria Wojciechowska, jak i dwie panie Mościckie - miała za sobą burzliwą młodość. Każda wymykała się schematom, a z tradycyjnie rozumianą socjetą było jej zupełnie nie po drodze. Polskie prezydentowe same stworzyły wizję swojej roli. Z prostych i skromnych kobiet przekształciły się w wielkie damy. Nie każdej przychodziło to łatwo, ale wszystkie odcisnęły głębokie piętno na życiu kraju i na sprawach wielkiej polityki. Wszystkie je łączy jeszcze jedno: historia obeszła się z nimi bez skrupułów, zupełnie o nich zapominając. O Marii Wojciechowskiej nie pamiętają nawet encyklopedie. Michalina Mościcka to bohaterka sztywnych i zdawkowych biuogramów, a Maria Mościcka - co najwyżej plotkarskich artykułów. Każda zasługuje na więcej. Ta książka ma na celu przywrócenie ich sylwetek do życia." [fragment Prologu]